To jest NIELEGALNA KOPIA artykulu: ORGINAL znajduje sie pod adresem www.meritum.us
Nowe prawo, ustanowione na podstawie propozycji Rahma Emanuela, obciążające mandatem zatrzymanej przez służby mundurowe osoby, przy której znaleziono 15 gramów lub mniejszą ilość marihuany zaczyna przynosić efekty w postaci dość znacznej gotówki wpływającej do miejskiej kasy.
W pierwszych czterech miesiącach po wprowadzeniu rozporządzenia burmistrza Chicago miejska policja wypisała ponad 400 mandatów i zarobiła w sumie 98 tysięcy dolarów. Według nowego prawa służby mundurowe nie muszą aresztować miłośnika przysłowiowego „skręta” a jedynie wręczyć mu mandat. Równocześnie policja ma obowiązek zatrzymać każdą osobę poniżej 17. roku życia, a także bez dokumentów czy palącą “trawkę” w miejscu publicznym. Ponadto aresztowanie grozi wszystkim osobom, bez względu na ilość posiadanej marihuany, używających jakichkolwiek narkotyków w pobliżu szkół i miejskich parków.
Przypominamy, że cenę mandatów ustalono pomiędzy $250 a $500. Jak informuje policja, większości z zatrzymanych zostały wręczone mandaty po 250 dolarów. W 128 przypadkach w wyniku braku pojawienia się skazanej osoby podczas rozprawy sądowej sędzia zwiększył karę pieniężną do 500 dolarów.
Nowe rozporządzenie dotyczące mandatów za posiadanie małych ilości narkotyku zostało uchwalone przez Radę Miasta Chicago w czerwcu 2012 roku. Nakreślony cel, czyli wspomożenie spustoszałej miejskiej kasy w imię walki z narkomanią zdaje się przynosić konkretne efekty. Posiadacze “marychy” płacą kary a “Wietrzne Miasto” zarabia – tylko że mamy teraz do czynienia z jakimś paradoksem prawnym, jakby narkotykową półprohibicją. I tak po prawdzie chyba literalnie nikt w Chicago już nie wie, czy “skręty” są legalne czy nielegalne. Narkotyki potraktowano wszak w naszym mieście podług kanonu przepisów samochodowych, np. inna dopuszczalna szybkość poruszania się w okolicach szkół (tutaj zakaz posiadania marihuany etc. w tymże rejonie) czy też zróżnicowana wysokość mandatów w zależności od wykroczenia drogowego (nawet dwukrotnie wyższe kary “za posiadanie” uzależnione de facto od widzimisię stróża porządku).
A tak całkiem na marginesie to nieco starsi polonusi jakoś mimowolnie zaczynają dostrzegać coraz więcej podobieństw w powstających paradoksalnych nowych prawach w Chicagolandzie z tymi obowiązującymi w mrocznych, zamierzchłych już czasach Polski komunistycznej. Toż to z narkotykami w “Wietrznym Mieście” dzisiaj formalnie jest tak, jak się sprawy miały z dolarami w PRLu. Gdzie płatnicze środki “wrogiego mocarstwa” wprawdzie można było posiadać, jednakowoż “zielonych” nie można było – pod karą nawet więzienia – ani sprzedawać, ani kupować…
No i patrzcie Państwo: tak pysznie wykpiwane przez Stanisława Bareję i jemu podobnych paradoksy realnego socjalizmu po kilku dekadach dopadły nas ponownie, tym razem na ziemi amerykańskiej, konkretnie – Ziemi Lincolna. Kto by się spodziewał, iż w demokratycznym, cywilizowanym kraju w XXI wieku ustawowe ograniczenia prawne będą wywoływać skrajnie różne odczucia. Wszak brak podstawowej życiowej logiki tworzy dużo wesołości, ale niestety mocno zabarwionej zażenowaniem. Ze smutną konstatacją w finale, że urzędnicza głupota, objawiająca się z powodu partykularnych interesów, jest jednak ponadustrojowa i ponadczasowa…
Bodek Kwaśny, Leszek Pieśniakiewicz
meritum.us
To jest NIELEGALNA KOPIA artykulu: ORGINAL znajduje sie pod adresem www.meritum.us