Oto jak bardzo funkcjonujące powszechnie stereotypy mogą zniekształcać, a nawet wręcz fałszować faktyczny obraz konkretnego społeczeństwa. Od wieków całych większość nacji postrzega Żydów jako ludzi wyjątkowo zaradnych, przedsiębiorczych, czy też – jak sądzi nader liczne grono – bezwzględnych w dochodzeniu do majątków. I właśnie tychże mitycznych fortun im zazdroszcząc, co notabene stanowiło często podstawę panoszącego się pod wszystkimi szerokościami geograficznymi antysemityzmu. Teraz opublikowane dane dla tłumaczących sobie własne kłopoty materialne niebywałą pazernością przedstawicieli “narodu wybranego” mogą stanowić wręcz szok. Mianowicie okazuje się, że 10-procentom ludności Izraela notorycznie doskwiera głód, a aż co czwarta rodzina nie myśli wcale jak pomnożyć majątek, tylko co włożyć do garnka. Wszyscy miłośnicy spiskowym teorii muszą więc chcąc nie chcąc przyznać, iż w XXI wieku bieda dotyczy też i Żydów…
Co dziesiąty Izraelczyk głoduje, a co piąta rodzina czuje, że nie ma zapewnionego “bezpieczeństwa żywieniowego” – wynika z najnowszych badań Narodowego Instytutu Ubezpieczeń.
10 proc. spośród ok. 7,8 mln Izraelczyków twierdzi, że systematycznie cierpi z powodu poważnego bądź umiarkowanego głodu.
Badania wydziału badań i planowania instytutu oparto m.in. na bezpośrednich wywiadach z pięcioma tysiącami rodzin – z czego połowa to rodziny z dziećmi.
Na tej podstawie autorzy raportu doszli do wniosku, że liczba izraelskich rodzin żyjących poniżej granicy ubóstwa i nie mających zagwarantowanego “bezpieczeństwa żywieniowego” jest dwukrotnie większa, niż wskazywały wcześniejsze dane organizacji charytatywnych.
12 proc. Izraelczyków deklaruje, że niemal każdego miesiąca otrzymuje pomoc żywnościową od rodziny, przyjaciół bądź znajomych.
Zdaniem liderki opozycyjnej Partii Pracy Shelly Jachimowicz, państwowe dane pokazują, że gospodarka dżungli, popierana przez (premiera Benjamina) Netanjahu, pozostawia na marginesie najsłabszych, skazując ich na życie w biedzie i na granicy przetrwania.
LP meritum.us, PAP