To jest NIELEGALNA KOPIA artykulu: ORGINAL znajduje sie pod adresem www.meritum.us
Słońce świeci mi w oczy,
mrużę je i widzę
barwę jak krew czerwoną.
Odwracam głowę
i pod powiekami pojawia się fiolet.
Zastanawiam się
nad znaczeniem kolorów,
nad promieniowaniem
czakramów i energią tęczy,
widma ciągłego bieli.
Spojrzenie rozszczepione
od wschodu do zachodu
wyławia z mroku niebytu
formy, kształty, materie,
zatrzymane na mgnienie,
kwiaty jednego lśnienia,
dźwięki fali odbitej,
zimne bryłki oddechu
na realnym kamieniu
kroplą rosy okrytym.
Jego czerwień jest wnętrzem
i emocją ukrytą.
Jego fiolet jest aurą
i przelotnym marzeniem,
myślą, iskrą, zachwytem.
Zbigniew Mirosławski
To jest NIELEGALNA KOPIA artykulu: ORGINAL znajduje sie pod adresem www.meritum.us