BLACKHAWKS: 5. mecz, 5. dogrywka i gramy dalej…

To jest NIELEGALNA KOPIA artykulu: ORGINAL znajduje sie pod adresem www.meritum.us

Ten serial mogą śledzić na żywo tylko fani hokeja o bardzo dobrym zdrowiu, iście stalowych nerwach, a zdecydowanie odradza się oglądanie kolejnych odcinków batalii Phoenix – Chicago sercowcom. Wszak przy serwowanej w każdym kolejnym meczu maksymalnej dawce emocji wręcz trudno uniknąć choćby palpitacji. Wczorajsze zwycięstwo 2-1 naszej drużyny na tafli w Glendale w Arizonie zostało przypieczętowane w dogrywce. A był to piąty dodatkowy czas gry w kolejnym piątym meczu serii!   

W ten oto sposób oba zespoły zapisały się w annałach National Hockey League. Mianowicie są drugą parą w historii kanadyjsko-amerykańskiej superligi hokejowej, w rywalizacji których zwycięzca każdego spotkania wyłaniany był dopiero w dogrywce. 61-letni rekord został w sobotę wyrównany, a podobnej sztuki wcześniej dokonały Toronto Maple Leafs i Montreal Canadiens w 1951 roku, w ścisłym finale Stanley Cup.

Czwartkowy mecz w chicagowskiej hali United Center zakończył się zwycięstwem Coyotes 3-2, czyli identycznym rezultatem jak wcześniejsze dwie wygrane Phoenix. Emocji i dramaturgii znów w samej końcówce regulaminowego czasu gry nie brakowało, niemniej sam poziom potyczki nazbyt zachwycający raczej nie był. Odnosiło się wrażenie, iż wtorkowe zdarzenie-zderzenie (wyjątkowo brutalne staranowanie Mariana Hossy przez Raffiego Torresa, za co został ukarany przez zarząd NHL wykluczeniem na 25 spotkań) z makabrycznie wyglądającym finałem wciąż tkwi gdzieś w podświadomości graczy obu drużyn, stąd też wcześniej mająca miejsce ostra walka od pierwszej do ostatniej syreny w konfrontacji numer 4. jakby gdzieś się ulotniła. Miękka, jak na playoffs nawet nazbyt delikatna gra definitywnie zakończona dziwnym golem dla ekipy przyjezdnych.

Z pewnością cała Arizona była święcie przekonana, iż w kolejnym spotkaniu – na tafli Jobing.com Arena – dokona się historyczny awans do półfinału konferencji drużyny funkcjonującej na przedmieściach Phoenix dopiero od 1996 roku (wtedy została tam przeniesiona cała ekipa Winnipeg Jets). Stało się jednak inaczej i gramy dalej. W sobotnią noc do pełni szczęścia gospodarzom zabrakło niewiele ponad 10 minut, bowiem do 50. minuty spotkania prowadzili 1-0. Powściągliwość w wyciąganiu szampanów z lodówek najpierw nakazał Nick Leddy, zdobywając wyrównującego gola, a całkowicie ostudził emocje i rozwiał nadzieje miejscowych kibiców Jonathan Toews, przechylając szalę zwycięstwa na korzyść “Jastrzębi” w 2,44 min. dogrywki. W serii więc stan wynosi 3-2 na korzyść “Kojotów”, a rywalizacja wraca do Chicago. W poniedziałek w United Center mecz numer 6.

4 zespoły uzyskały już awans do 2. rundy playoffs, czyli półfinałów konferencji. Na Zachodzie: Nashville Predators, St. Louis Blues i Los Angeles Kings oraz na Wschodzie Philadelphia Flyers.

CZWARTEK

* CHICAGO BLACKHAWKS – PHOENIX  COYOTES 2-3 (O.T.) (0-0, 0-0, 2-2, 0-1)
0-1 Doan (1. gol w playoffs) asysta: Whitney 47,03 min.
0-2 Pyatt (2) asysty: Vermette i Vrbata 47,47 min.
1-2 Morrison (1) asysty: Toews i Hjalmarsson 50,25 min.
2-2 Frolik (2) asysty: Bolland i Oduya 58,34 min.
2-3 Boedker (2) asysty: Gordon i Yandle 62,15 min.

Strzały na bramkę: 32-19 na korzyść Hawks

Widzów: 22.111

SOBOTA

*  PHOENIX  COYOTES – CHICAGO BLACKHAWKS 1-2 (O.T.) (0-0, 1-0, 0-1, 0-1)
1-0 Brule (1) asysty: Pouliot i Smith 22,46 min.
1-1 Leddy (1) asysty: Frolik i Saad 49,15 min.
1-2 Toews (2) asysta: Stalberg 62,44 min.

Strzały na bramkę: 38-19 na korzyść Hawks

Widzów: 17.746

Seria: 3-2 na korzyść Phoenix (3-2 O.T.; 3-4 O.T.; 3-2 O.T., 3-2 O.T., 1-2 O.T.). Batalia toczy się do czterech zwycięstw jednego z zespołów.

Kolejne mecze:
CHI – PHO poniedziałek, 23 kwietnia, 8 pm (TSN, CNBC)
Jeśli będzie potrzeba:
PHO – CHI środa, 25 kwietnia

KONFERENCJA WSCHODNIA

* Pittsburgh – Philadelphia 3-4 (O.T.), 5-8, 4-8, 10-3, 3-2, 1-5
Cały czar playoffs: olbrzymie emocje i zmienne nastroje. Gdy brakuje komuś instynktu zabójcy (w pozytywnym, czysto sportowym znaczeniu tego określenia) to zamiast świętować szybki awans się gra, gra, gra aż ostatecznie można wylądować na tarczy. Rozbijane i obijane Penguins były już na skraju przepaści. Flyers prowadzili w serii 3-0, a w drugim spotkaniu u siebie i równocześnie czwartej konfrontacji pary 3-2. Jakieś niebywałe rozluźnienie, goście złapali wiatr w plecy odnosząc spektakularne zwycięstwo 10-3. Kolejne spotkanie w Pittsburgu, druga wygrana “Pingwinów” i wcześniej klarowna sytuacja “Lotników” mocno się skomplikowała. W dzisiejszym meczu numer 6. na tafli Wells Fargo Center w Filadelfii Flyers od samego początku do końca zdawali się być maksymalnie skoncentrowani i zdyscyplinowani. Zero prowokacji, żadnych głupich bójek i pewne zwycięstwo 5-1. 30 udanych interwencji gwiazdy meczu, bramkarza miejscowych Ili Bryzgalova wielkim udziałem w wygranej i 20.127 zgromadzonych na trybunach hali widzów zanuciło Penguins słynne “Goodbye”.

Seria: 2-4

* New York Rangers – Ottawa 4-2, 2-3 (O.T.), 1-0, 2-3 (O.T.), 0-2
W piątek w Madison Square Garden na Manhattanie do siatki bramki trafiał tylko Jason Spezza. Zdobywając dwa gole dla Senators miał największy udział w sensacyjnym wyjściu drużyny z Ottawy na prowadzenie w serii z faworyzowanymi Rangers. No a w poniedziałek czeka nowojorczyków kocioł w Scotiabank Place w stolicy Kanady. I sensacja może się ziścić.

Seria: 2-3

* Boston – Washington 1-0 (O.T.), 1-2 (2. O.T.), 4-3, 1-2, 3-4, 4-3 (O.T.)
Każde z pięciu dotychczasowych spotkań kończyło się jednobramkowym zwycięstwem któregoś z zespołów. A że w dwóch ostatnich meczach ostatnie słowo należało do Capitas, sytuacja się diametralnie odwróciła: było w serii 1-2 a zrobiło się 3-2 dla drużyny w Waszyngtonu. No i przed niedzielnym meczem nóż na gardle miały Bruins, ale ostatecznie po dramatycznym boju w stolicy USA pokonały w dogrywce gospodarzy 4-3 i przedłużyły serię do 7. pojedynku. W środę w Bostonie zapadnie decyzja.

Seria: 3-3

* Florida – New Jersey 2-3, 4-2, 4-3, 0-4, 3-0
Tu też najpierw szalenie wyrównane mecze, a w ostatnich dwóch spotkaniach pewne wygrane gospodarzy. Kolejny mecz w New Jersey.

Seria: 3-2

KONFERENCJA ZACHODNIA

* Nashville – Detroit 3-2, 2-3, 3-2, 3-1, 2-1
Wielokrotnym mistrzom z Detroit już dziękujemy. Szczerze mówiąc, żegnamy się z Red Wings bez żalu. Chociaż trudno nie zauważyć, że Predators wyjątkowo gładko i ekspresowo rozprawili się z jakże utytułowanymi rywalami. No, ale po raz kolejny podkreślę, iż Nashville ma piekielnie silny zespół. Który w piątek, na swoim lodowisku, czując krew postawił kropkę nad “i”. Bo i wszyscy w muzycznym mieście zdawali sobie sprawę, iż nawet chwilowa dekoncentracja i odpuszczenie grozi przedłużeniem serii, a to w przypadku takiego rywala jak “Czerwone Skrzydła” może oznaczać najgorsze.

Seria: 4-1

* Vancouver – Los Angeles 2-4, 2-4, 0-1, 3-1, 1-2 (O.T.)
Dzisiejszy mecz numer 6 pary, tym razem w Rogers Arena w Vancouver, okazał się ostatnim w całej, mającej sensacyjny przebieg, batalii. Najlepszy zespół po sezonie regularnym w skali całej ligi ma już wakacje. Przedwczesne, mocno przedwczesne, jako że tak gracze Canucks jak i większość obserwatorów nie spodziewali się takiej dyspozycji i nieprawdopodobnej woli walki ze strony Kings. Zwycięstwo 2-1 po dogrywce teamu z “Miasta Aniołów”  kończące serię stanowi – jak do tej pory – największą niespodziankę 1. rundy playoffs.

Seria: 1-4

* St. Louis – San Jose 2-3 (2 O.T.), 3-0, 4-3, 2-1, 3-1
Zwycięstwo Blues w 5. meczu pary i zakończenie stosunkiem 4-1 całej serii przypieczętował na 39 sekund do ostatniej syreny najlepszy strzelec St. Louis Andy McDonald (4 gole w playoffs).

Seria: 4-1

Leszek Pieśniakiewicz

meritum.us

To jest NIELEGALNA KOPIA artykulu: ORGINAL znajduje sie pod adresem www.meritum.us