![]( "01.03. las mroczny")
… i zamknąć sprawę nie szukając mordercy w sposób wręcz podręcznikowy demonstruje warszawska prokuratura. Przedstawiciele polskich organów ścigania nie tak znowu rzadko są obiektami delikatniejszych czy też bardziej dosadnych żartów, bo i w życiu codziennym absolutnie niechcący tworzą prawdziwe historyjki-perełki, wynikające z niekompetencji, nieodpowiedzialności czy też nawet najwyczajniejszego niedouczenia. Jeśli jednak granica dowcipu zostanie przekroczona i czarny humor przeistacza się w przerażający horror to śmiech zastępuje wściekłość pomieszana z oburzeniem. Pamiętacie stary amerykański dowcip, jak to w małym miasteczku gdzieś w Alabamie wezwano szeryfa, gdy w centralnym punkcie mieściny na południu USA znaleziono martwego Murzyna. Stróż prawa przygląda się uważnie zmasakrowanym ponad dwudziestoma kulami zwłokom, po czym z wyraźnym niesmakiem stwierdza: - 20 lat na służbie a jeszcze nie widziałem tak makabrycznego samobójstwa! Okazuje się, że podobne zdarzenie miało miejsce w zeszłym roku w stolicy Polski. Tylko niestety nie był to żart a faktyczna historia potwierdzona protokołami prokuratorskimi. To już nie czysta głupota – to prawdziwa makabra, istna kpina z ludzi i sprawiedliwości. Morderstwo w biały dzień nazwać samobójstwem zdaje się być rzeczą niepojętą. W Polsce – jak widać – jednak możliwą…
… i zamknąć sprawę nie szukając mordercy w sposób wręcz podręcznikowy demonstruje warszawska prokuratura. Przedstawiciele polskich organów ścigania nie tak znowu rzadko są obiektami delikatniejszych czy też bardziej dosadnych żartów, bo i w życiu codziennym absolutnie niechcący tworzą prawdziwe historyjki-perełki, wynikające z niekompetencji, nieodpowiedzialności czy też nawet najwyczajniejszego niedouczenia. Jeśli jednak granica dowcipu zostanie przekroczona i czarny humor przeistacza się w przerażający horror to śmiech zastępuje wściekłość pomieszana z oburzeniem. Pamiętacie stary amerykański dowcip, jak to w małym miasteczku gdzieś w Alabamie wezwano szeryfa, gdy w centralnym punkcie mieściny na południu USA znaleziono martwego Murzyna. Stróż prawa przygląda się uważnie zmasakrowanym ponad dwudziestoma kulami zwłokom, po czym z wyraźnym niesmakiem stwierdza: - 20 lat na służbie a jeszcze nie widziałem tak makabrycznego samobójstwa! Okazuje się, że podobne zdarzenie miało miejsce w zeszłym roku w stolicy Polski. Tylko niestety nie był to żart a faktyczna historia potwierdzona protokołami prokuratorskimi. To już nie czysta głupota – to prawdziwa makabra, istna kpina z ludzi i sprawiedliwości. Morderstwo w biały dzień nazwać samobójstwem zdaje się być rzeczą niepojętą. W Polsce – jak widać – jednak możliwą…W Warszawie pochowano Jolantę Brzeską, działaczkę społeczną, która zmarła w tajemniczych okolicznościach w marcu 2011 roku. Jej zwęglone ciało zostało odnaleziono w Lesie Kabackim, a trwające kilka miesięcy śledztwo nic nie wyjaśniło. Rodzina i znajomi nie wierzą w tezę o
Na dzisiejsze pożegnanie Jolanty Brzeskiej jej rodzina czekała 10 miesięcy. Wcześniej prokuratura nie chciała wydać zwłok kobiety. Brzeska założyła Komitet Obrony Lokatorów, który dbał o interesy lokatorów kamienic. Pomagała walczyć o swoje prawa rodzinom wykupionym wraz z mieszkaniem przez nowych właścicieli.
– Mogła narazić się innym osobom, które walczyły z lokatorami tak, jak z nami walczono w tym budynku – mówi Magdalena Brzeska, córka pani Jolanty. Jej rodzina mieszkała w tej samej kamienicy 60 lat. Potem budynek przejął przedwojenny właściciel, który natychmiast gosprzedał. Nowy właściciel drastycznie podniósł czynsz.
Prokuratura do dziś nie ustaliła, kto uprowadził Jolantę Brzeską z jej mieszkania i wywiózł do Lasu Kabackiego. Na miejscu ktoś oblał jej ciało benzyną i podpalił. Prokuratura najpierw uznała, że kobieta popełniła samobójstwo, teraz zmieniła kwalifikację czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci. Córka kobiety nie zgadza się z prokuraturą, a zmianę oskarżenia uważa za śmieszną i niedorzeczną – Ktoś nieumyślnie zawiózł moją mamę do lasu, oblał ją i nieumyślnie podpalił? – pyta pani Magdalena.
– Postępowanie prowadzone jest w takim zakresie, aby ustalić czy Jolanta Brzeska dokonała samospalenia, czy do jej śmierci przyczyniły się osoby trzecie – tłumaczy Monika Lewandowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Kamienicą, w której mieszkała rodzina Brzeskich zarządza Hubert Massalski – pełnomocnik nowego właściciela. Pani Jolanta była ostatnią lokatorką, z którą nie udało mu się porozumieć w sprawie nowych stawek. Czynsz podniesiono najpierw ośmiokrotnie, potem aż szesnaściokrotnie. Massalski tłumaczy, że „przepisy pozwalają na to, żeby stawkę czynszu urealniać do wartości rynkowej”.
W postępowaniu sądowym prowadzonym przed śmiercią kobiety, sąd uznał, że właściciel miał prawo podnieść czynsz. Dług Brzeskiej urósł do 20 tysięcy złotych. Komornik zajął jej emeryturę.
Janusz Baranek, przyjaciel Jolanty Brzeskiej, mieszka w bloku, który niedawno wykupił ten sam mężczyzna – Stosuje typowe sposoby, czyli drastyczne podnoszenie czynszu – podkreśla. To kolejna kamienica sprzedana z lokatorami i ten sam koszmar jej mieszkańców.
Jedyną osobą, która w całej sprawie odpowiada przed sądem jest Marek Jasiński – przyjaciel Brzeskiej, który organizował pikiety. Te uznano za nielegalne. Legalne jest za to działanie nowych właścicieli kamienic.
Dziś ulicami Warszawy przeszedł marsz milczenia. Zabójstwo Jolanty Brzeskiej pozostaje wciąż niewyjaśnione.
eLPe meritum.us; Anna Morawska, kapi, pszl; Panorama, tvp.info